Straszny zawód. Myślałem że renoma i kult tego filmu są pewnikiem dobrej zabawy jednak nic takiego podczas seansu nie doświadczyłem. Widocznie nie mój typ humoru. Kilka razy się zaśmiałem a poszczególne gagi nie były jakoś porywająco ciekawe. Jednak moment który na pewno zapamiętam związany jest z sytuacją w muzeum :) - cała prawda o współczesnych koneserach sztuki nowoczesnej.
Mam niestety podobne odczucia jak Ty. Jedyna dobra scena, to 'chce mi się siusiu'. Nie twierdze, że to jest słaby film, bo generalnie nie ma sie do czego przyczepić, tyle że właśnie...nie mój typ humoru.
Ktoś mi ostatnio powiedział, że komedie z lat 70-tych (Bareja, Chmielewski, Piwowski) to nie filmy, na których człowiek siedzi i boki zrywa, tylko raczej uśmiecha się w scenach żartu sytuacyjnego. Nie zgodziłam się...no nie wierzę, żeby ludzie widzieli w tych filmach fenomen, tylko dlatego, że pare razy w ciągu 90 minut drgnie im kącik ust. A Wy? Uśmiechacie, czy śmiejecie - np. z 'Nie lubie poniedziałku'?
No śmieję się, ale nie np. jak z Nagiej Broni. Tam się śmieję z głupich żartów, dowcipów, a tu się śmieję z życia jakie było, z sytuacji jakie niosło życie. Fakt, są to inne rodzaje komedii.